Ak-Tash Mountains, Kirgistan (3350 m. n.p.m.):

Powrót

Podczas wyprawy rodzinnej do Kazachstanu i Kirgistanu w lipcu 2018 r. zaplanowaliśmy też mały wypad w góry. Celem było jezioro Song-Kol i spanie w Jurtach. Jezioro położone na wysokości 3000 m. n.p.m. Dookoła jeziora stepy i zaraz potem piękne góry, gdzie najwyższe szczyty sięgały 5 tys. m n.p.m. Szczyty łatwe z pięknymi widokami na duże jezioro Song-Kol z każdej strony otoczone górami. Atrakcji widokom dodają puste przestrzenie: co jakiś czas można spotkać Kirgizów na koniach, bo głównie w ten sposób tutaj się poruszają. Pełno pasących się koni, krów i owiec. Spotkaliśmy również jaki.

Zaraz po przybyciu do naszego obozu, zbudowanego z 13 namiotów (13 jurt) zostawiliśmy w nich tatę, siostrę oraz młodszego syna mojego brata i wyruszyliśmy w trójkę (brat Arek, jego syn Adam i ja) na podbój szczytów. Czasu nie mieliśmy wiele. Zależało nam, aby wejść na konkretny szczyt, który był już połączony grzbietami z kolejnymi szczytami Ak-Tash Mountains (najwyższy szczyt tego pasma 3887 m n.m.p; aby do niego dojść potrzebowalibyśmy jeszcze dodatkowych 5 godzin). Wchodząc na szczyt złapała nas ulewa. Dzięki szybkiemu rozpoznaniu wiatru i kierunku chmur, które zrobił Arek, odbiliśmy trochę od trasy i deszcz przeszedł obok nas. Doświadczyliśmy tylko miłej mżawki. Ze szczytu piękne widoki na całe jezioro. Adam powiedział, że to najpiękniejszy widok w jego życiu (a choć ma dopiero osiemnaście lat, to widział już wiele, bo był w czterdziestu krajach, z czego po niektórych z nich podróżował z tatą rowerem).

W podgórskiej miejscowości Kochkor mieliśmy jeszcze specjalny pokaz ręcznej produkcji wełnianych dywanów - od czyszczenia wełny, po układanie wzorów i łączenie tego wszystkiego. Projekcja polegała na tym, że zostaliśmy zaangażowani - starsze panie instruowały nas, co robić i pod ich okiem wykonywaliśmy ten dywan. To była frajda. Na koniec zostaliśmy zachęceni do zakupienia gotowych już dywanów w ich sklepiku. My jednak bardzo chcieliśmy wziąć ten robiony przez nas, który jeszcze był cały mokry. Ostatecznie udało się i kupiliśmy go za 20 zł (w przeliczeniu na polskie).

Kirgistan to też atrakcje kulinarne. Chcieliśmy koniecznie spróbować Kymys, jedynego alkoholu, który oficjalnie mogą pić muzułmanie. Trzeba tu dodać, że oficjalnie, ponieważ nieoficjalnie piją tutaj normalnie i alkohol dostępny jest wszędzie. Kymys to sfermentowane mleko konia. Ma 2% alkoholu. Korzystając z faktu, że muzułmanie nie traktują go jako alkohol - Wziąłem kilka łyków. Jest okropny! Mdli od niego, śmierdzi. Mój brat stwierdził, że tym nie da się upić, bo tego nie się pić. Piliśmy też drugi ich rodzimy napój. Można go kupić na każdym skrzyżowaniu z beczki. To maksym - kwaśne owcze mleko z zepsutą pszenica. Tacie i mnie przeszło przez gardło. Wypiliśmy tego całkiem sporo. Ale pozostała część ekipy wymiękła, nie byli w stanie go przełknąć.

Zdjęcia znajdują się tutaj - kliknij